Always other

   
     Pamiętam, że jako dziecko zawsze wolałam bawić się sama. Nie lubiłam, gdy ktoś wpychał swoje łapki w moją wierzę z klocków. Jak ktoś dotykał moje lalki, serce mocniej zaczynało bić z przerażenia.

Zawsze lubiłam zacząć i skończyć coś sama. Wiedziałam, że to jest na moich zasadach, a w szczególności, że zrobiłam to całkowicie samiutka, bez niczyjej pomocy. Jako, że nie trawiłam przedszkola, od poniedziałku do piątku byłam u babci i dziadka. Już wtedy nie lubiłam zbiorowiska dużej ilości osób. Od rana do wieczora była ze mną jedna, ewentualnie dwie osoby. Nigdy mi się nie nudziło bycie samej ze sobą. Jak nie układałam kolejnego domku z klocków, oglądałam bajki lub budowałam zamki z piasku.

    Mając siedem lat mama zapisała mnie na Karate. Jakoś wielce się nie buntowałam, nie próbowałam od tego uciec. Oczywiście, zanim to zrobiła, zgodziłam się. Z chęcią chodziłam na treningi, cieszyłam się zdobywając kolejny pas. Biłam się z chłopcami trzy lata starszymi ode mnie. Malutka, chudziutka dziewczynka z dwoma warkoczykami bijąca się z wysokim, odrobinę przy kości chłopakiem - trochę śmieszny widok.

    Gdy miałam dziewięć lat spodobała mi się piłka nożna. Już wcześniej trochę kopałam w piłkę, ale to było takie granie z nudów koło domu. Pewnego dnia byłam z kuzynem na boisku i graliśmy. Dojrzał mnie dyrektor szkoły i zaproponował mi udział w treningu. Oczywiście, ucieszyłam się i pojechałam. Do domu wróciłam cała brudna, z siniakami na nogach i co najważniejsze - z nowymi znajomościami. Jeździłam na zawody, co chwilę poznawałam nowych ludzi z innych drużyn. Dzięki takiemu właśnie graniu nauczyłam się, że lepsi zawsze mają pierwszeństwo, ale pomimo tego trzeba dążyć do celu z wielkim bananem na twarzy. Po dwóch latach coraz mniej podobała mi się gra w piłkę. Nie dlatego, że nudziło mi się bieganie po boisku, ale dlatego, że dałam się zniszczyć ludziom. Codziennie w szkole, na podwórku koło domu słyszałam wyzwiska typu ,,chłopak!". Nie raz przychodziłam do domu i płakałam w poduszkę. Miałam wybór - zmienić siebie całkowicie, swój ubiór, zachowanie, zainteresowania i przyjemności, albo po prostu olać wszystkich i wszystko i robić to, co kocham. Wtedy byłam jeszcze głupia, bo wybrałam to pierwsze. Oczywiście, później tego żałowałam, bo teraz mogłabym być na bardzo dobrym poziomie i być w super drużynie. Wtedy byłam jeszcze słabym człowiekiem i myślałam, że gdy się zmienię, to ci wszyscy ludzie co mnie wyzywali ucieszą się z mojej przemiany. Myliłam się, ci wszyscy ludzie zasłynęli w moim życiu właśnie tylko z tych wyzwisk.

     Ale.. Gdyby nie ta moja zmiana, to pewnie nie poznałabym moich przyjaciółek. Bo jaka dziewczynka chciałaby zwierzać swoje tajemnice dziewczynie, która trzyma się z chłopakami i chodzi w dresach?

     Zawsze słuchałam zupełnie innej muzyki, niż moje koleżanki. Teraz w sumie nic się nie zmieniło. Dzięki tej muzyce stałam się silniejszym człowiekiem i nie mam zamiaru dostosowywać się do reszty. Moje przyjaciółki słuchają Justin'a Bieber'a, a ja? Ja słucham Rojka, Rirvana'y, happysad itp. Nigdy nie lubiłam prostej muzyki, z prostym przesłaniem do słuchacza. Po postu, wydaje mi się, że taki tekściarz traktuje swoich fanów jako głupich ludzi, którzy ,,słuchają, bo słuchają", a po zapytaniu ,,Dlaczego go słuchasz?" odpowiadają jakim to on jest dobrym człowiekiem, jakie metki ma na bluzkach lub ile przekazał pieniędzy na chore dzieci. A gdzie muzyka, gdzie tekst? Ej, chwila. Szukasz kandydata na męża, czy godnego uznania piosenkarza? Nie raz słyszałam ,,Weź przełącz tą piosenkę, głupie to!", ,,To ten Kuba z happysadu? Boże, co ci się w nim podoba, brzydki jest!". No kurde, budzimy się. Może niektórym podobają się ludzie, którzy mają coś w głowie, którzy robią coś, bo to kochają, a nie pokazują siebie na okładkach gazet z Klein'em na dupie.

    Okej, okej, trochę zeszłam z tematu. Tak na zakończenie - gdyby ktoś wyzywał twoją osobę, ubiór, hobby, pasje, nie przejmuj się. Przypomnij sobie, jaką sprawia Ci to frajdę. Bądź silny!

 PS. Pozdrawiam Zakopane! 
 
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz